Montedoro. Piękną pogodą i słońcem rozpoczęłyśmy dzień drugi!! 🙂 Dla mnie pogoda, jak w Polsce w czerwcu, a tutaj mamy koniec marca! i jeśli jeszcze pomyślę, że teraz w Polsce jest powrót zimy… achhh… jak mi dobrze!! Marzy mi się aby zobaczyć Caltanissetta raz jeszcze, ponieważ wczoraj wieczorem stara część tego miasta, rynek, wywarły na mnie duże wrażenie. Ale przy takiej pięknej pogodzie, aż szkoda wracać do miasta… Postanawiamy kupić coś do jedzenia i wyruszamy na podbój Montedoro! 😉
Jak tutaj jest niesamowicie cicho… tylko co jakiś czas mijają nas samochody zaciekawionych mieszkańców. Czuję się jak na spektaklu, w którym to ja jestem aktorem oglądanym przez publiczność! Brrr… nie lubię tego uczucia! kiedy czuję się przez wszystkich obserwowana, kompletnie jak inwigilacja!
Pomimo tej niedogodności, okazało się, że Montedoro jest niesamowitym miasteczkiem, ukrytym pośród gór Sycylii. Mieszkańcy zaś są życzliwi i chętni do rozmów. Duże zainteresowanie wśród nich wzbudzały psy Lusi. Dwa ogromne, bardzo mądre i nader cierpliwe zwierzaki. Ale jakie posłuszne!
Podziwiając uroki miasteczka i jednocześnie odpoczywając od tętniącego życiem i chaotycznego Palermo, w głowie miałam tylko jedną myśl – prezent… Prezent dla Giuseppe, który zgodził się, abyśmy przenocowały w jego domu dwa dni. Jutro wyjeżdżamy i nie mamy nic, co mogłybyśmy mu dać w ramach podziękowania za możliwość noclegu. Sycylijczycy są znani ze swojej otwartości i gościnności. Zawsze, kiedy jesteś w potrzebie możesz liczyć na ich pomoc.
Ale gdzie go tutaj kupić? Enna… miasto położone na wysokości 990 m.n.p.m około 64 km od Montedoro. Położenie geograficzne Enny wskazuje, że znajduje się ona w środku Sycylii. Miasto podzielone jest na 2 części – Enna Alta (Wysoka) i Enna Monte. Enna Alta to część , gdzie zobaczycie Stare Miasto, natomiast Enna Monte, powstała później, w ramach powiększania się miasta i stanowi jego nową część.
Dojechałyśmy do Enny popołudniem, trafiając w sam środek ceremonii Wielkiego Piątku. I znowu, podobnie jak w Caltanissetta, także i tutaj w pochodzie uczestniczyły osoby niosące rzeźby, przebrane w różnoraki sposób. I znowu pochód otaczał miasto przy dźwiękach smutnych pieśni. Cóż za niezwykła forma wyrażenia Drogi Krzyżowej Chrystusa – myślałam…
Kiedy pochód dobiegł końca, nadszedł czas na poszukanie prezentu, a potem na jedzenie. Pierwszy cel osiągnięty – czekolada, herbata!, i czekolada do picia – wszystkie produkty spoza Sycylii – kupione! 🙂
Teraz jedzenie… Powinniście wiedzieć, że Sycylia słynie z bardzo dobrego jedzenia; znam osoby, które po dłuższym pobycie tutaj, nie potrafiły wrócić do naszej kuchni…i przywiozły do Polski 5 kg więcej… A więc uwaga! dla osób odchudzających się!!!!
Jednak my podczas naszej wycieczki miałyśmy „na pokładzie” wegetariankę i wegankę… Z obiema tymi dietami tutaj nie jest prosto, ponieważ jest niewiele miejsc, w których można coś zjeść zgodnie z ich regułami… a więc chodziłyśmy od miejsca do miejsca pytając czy restauratorzy są w stanie przygotować coś specjalnego dla tych osób, w szczególności dla weganki. No i jeszcze psy…
Jeśli zamierzacie wybrać się na wycieczkę na Sycylię należy pamiętać, że nie wszystkie miejsca są nastawione przyjaźnie do zwierząt, w szczególności gdy chcemy zjeść w pomieszczeniu, a nie na zewnątrz. Wynika to głównie z faktu bardzo surowych procedur sanitarnych i lęku właścicieli przed wysokimi karami, w przypadku kontroli.
My jednak mieliśmy szczęście – w Ennie znalazłyśmy małą meksykańską restaurację, w której zarówno Patrycja (wegetarianka) i Lusi (weganka) mogły znaleźć coś dla siebie i poprosić także o przygotowanie specjalnego dania. Restauracja zgodziła się także na psy:-) 🙂 A więc jednak można… gdy się chce!
W Ennie spędziłyśmy czas do wieczora, po czym wróciłyśmy do naszej bazy w Montedoro, aby już nazajutrz ruszyć dalej.