Już od jakiegoś czasu marzyła mi się południowo – wschodnia część Sycylii. Ciągle słyszałam – „Byłaś w różnych zakątkach tej wyspy, a w tej najpiękniejszej części nie byłaś!?!!??„ A więc, kiedy postanowiłam nie wracać do domu na Święta Wielkanocne, byłam pewna, że wybiorę się właśnie tam! Chciałam zobaczyć słynną Ragusę, podzieloną na dwie części, barokowe Noto, sławną z czekolady Modicę i oczywiście schody w Caltagirone. Dodatkowo, moi włoscy przyjaciele powiedzieli mi, że nie mogę pominąć Caltanissetta, w której odbywają się przepiękne pochody związane ze Świętami Wielkanocnymi.
Ale aby nie podróżować sama, jak zazwyczaj to czynię, postanowiłam porozmawiać z Patrycją. Patrycja jest fotografką, reporterką oraz filmowcem. Prace, które do tej pory przedstawiała zawsze niosły ze sobą głębszy przekaz dla odbiorców.
Potrzebowałyśmy jeszcze autka! Owszem, zawsze można je wypożyczyć, jednak znacznie fajniej podróżować jest jeszcze z kimś! Zatem, zrobiło nam się niezmiernie miło, gdy do naszego zespołu dołączyła jeszcze Lusi, wraz ze swoimi dwoma psami 🙂
Lusi jest Czeszką i przyjechała do Palermo na pół roku, w ramach programu Erasmus.
Start wyprawy został wyznaczony na czwartek, 28 kwietnia, na godz. 10.30. W związku z tym, że mieszkam niedaleko jednego z wyjazdów na autostradę, dziewczyny miały przyjechać po mnie. O 12.00 byłam nieco zaniepokojona. Co się stało? Może był wypadek? Ależ taki byłby korek? To niemożliwe… Zadzwoniłam do Pati… i okazało się, że ona dopiero pakuje swoje rzeczy, że nawet nie dojechała do Lusi…
W końcu o godz. 15.00 udało się nam wyjechać. Achhh jak dobrze! Jaka piękna pogoda 🙂 Bardzo chciałyśmy zobaczyć zamek w Mussomeli. Jednak… okazało się, że popołudniem w zimie!!! (jakiej zimie??? – myślałyśmy…) zamek jest nieczynny. Zatem wszystkie fotki uwieczniające tą niesamowitą budowlę, zrobiłyśmy z zewnątrz 🙁
No cóż zrobić… jak jest zamknięte – wybieramy kierunek na Caltanissetta. To przecież tam mają się odbyć dzisiaj najpiękniejsze pochody! Wyruszyłyśmy.
Przybyłyśmy o zmroku do tego miasta. Blokady ulic w centrum, pełno ludzi, oczekujących rozpoczęcia się ceremonii..i nagle huk fajerwerków nad kościołem Świętej Agaty! Cóż za widok! Jakie piękne! Ale czy to aby te święta, które Polacy przeżywają w ciszy do czasu zmartwychwstania??? – myślałam…Niesamowite! jak różnie można podchodzić do świąt pomimo tego samego wyznania! I zaczęło się… Ruszył pochód złożony z głównych stacji Drogi Krzyżowej, niezliczonej liczby przebranych w różny sposób osób. Cóż za niesamowite widowisko!
Dodatkowo ucieszył mnie fakt, że spotkałam się także ze swoimi znajomymi – Valerią i jej kuzynką Claudią, z ich rodzicami i najbliższymi.
Ponadto spotkałam się z Alessandro i jego przyjaciółmi. To właśnie przyjaciel Alessandro – Giuseppe zaproponował nam nocleg w swoim domu. Super! 🙂 🙂