Antyczne zawody sycylijskie

Antyczne zawody sycylijskie – Antichi mestieri siciliani

Cześć Kochani! W ostatnich dniach przytrafiło mi się całkiem niespodziewane spotkanie, z którego oto zrobiłam notatki aby Wam niezwłocznie „donieść” 😉

Załatwiając sprawy na poczcie (a nie tylko w Polsce na poczcie trzeba poczekać! ;)) rozpoczęłam rozmowy ze starszym panem, który w tym dniu miał odebrać swoją emeryturę… i rozmowa oto zeszła na ciekawy temat, który pociągnęłam przez kolejne dwa dni, na sycylijskiej kawce ;). Nasza rozmowa dotyczyła dawnych zawodów jakie występowały na Sycylii, a które wraz z postępem ekonomiczno-technicznym po prostu przestały istnieć. Do takich zawodów należały:

1) L’acconciaterraglie, w dosłownym tłumaczeniu byłby to „naprawiacz ceramiczny lub gliniany”. Była to osoba, wyspecjalizowana w sklejaniu ceramiki, glinianych naczyń użytku domowego. L’acconciaterraglie wędrował od miejscowości do miejscowości i wołając donośnym głosem zapraszał mieszkańców do skorzystania z jego usług.

2) Lo stagnino, czasownik „stagnare” z włoskiego oznacza „wybielać” tak więc jak się domyślacie lo stagnino to osoba zajmująca się wybielaniem. Kochani, w czasie kiedy naczynia gospodarstwa domowego były wykonane z miedzi, lo stagnino był niezastąpiony! Gospodynie domowe wzywały go do wybielania garnków lub patelni aby odizolować jedzenie od miedzi i tym samym uniknąć jej toksyczności!

3) L’arrotino, czyli naostrzacz – macie w domu noże lub nożyczki do naostrzenia? A więc potrzebujecie l’arrotino! 🙂 Proste, prawda?! Była to osoba, która wraz ze swoim nieco przerobionym rowerem wyposażonym w osełkę i wodę chodziła od domu do domu proponując usługi ostrzenia sprzętu domowego. Czasami także miała jeszcze jedną „specjalizację” – naprawiała parasole!

4) Il pescatore con nasse, czyli rybak z pułapkowym węcierzem, czyli koszem to połowu ryb. Oooo, Kochani ten zawód to była „wyższa szkoła jazdy”, ponieważ dobry rybak musiał nie tylko znać się na łowieniu w ten sposób ryb, ale także na przygotowaniu odpowiedniego kosza! Le nasse, węcierze, były konstruowane przede wszystkim z trzciny i stanowiły rodzaj pułapki dla ryb. System pułapki jaki był stosowany pozwalał rybie wpłynąć do kosza, jednak nie mogła się już stamtąd wydostać. Kosze powiązane między sobą sznurkiem były zanurzane w wodzie i oznakowane unoszącym się pławikiem. Warto abym dodała, że w zależności od wielkości kosza, rodzaju ryb (kosze były przygotowywane zawsze pod rodzaj ryby jaki chcieliśmy złowić) oraz typu przynęty, dobrzy il pescatore con nasse potrafił złowić do 80 km ryby.

5) Il pescatore di polpi, czyli rybak ośmiornic. Ten zawód, podobno się jeszcze utrzymuje i ośmiornice są łowione także i tym sposobem do dnia dzisiejszego jednak należy dodać, że nie należy on do prostych. Aby go wykonywać, osoba na początek musi zaopatrzyć się w harpun i coś z rodzaju wiaderka, którego dno jest ze szkła! (zdjęcia, jak można je zrobić czarno-białe to lepiej) Harpun powinien być długi na co najmniej 3 lub 4 metry i posiadać zęby z żelaza. Tak więc jak łatwo się domyślić nie każdy z nas jest w stanie utrzymać takie narzędzie a co mówić jeszcze z nim łowić! 😉 Wiaderko zanurza się w wodzie, szkłem do dołu dzięki czemu widzimy dno morskie bez żadnych „zakłóceń” i w powiększeniu. Jak się domyślacie połów, odbywa się blisko brzegu. Mając na uwadze, że ośmiornica jest jednym z najbardziej inteligentnych zwierząt morskich, w tym zawodzie oprócz siły trzeba być niebiańsko cierpliwym aby ją najpierw zlokalizować, następnie wypędzić ze swojej kryjówki a potem ją jeszcze schwytać (przebić!).

6) Il bombolonaio, czyli w dosłownym tłumaczeniu pączkarz (il bombolone w języku włoskim oznacza pączek) była to osoba, która ze swojego roweru lub też trajki (trzykołowy pojazd) sprzedawała słodki wyrób na bazie cukru i karmelu, w kształcie naszych pączków wiedeńskich. Tutaj należy podkreślić, że pączki były jeszcze ciepłe a ich zapach unosił się wszędzie gdzie tylko pojawiał się il bombolonaio. Dodatkowo pączki były różnych kolorów np. żółte z dodatkiem soku i skórki z cytryny, fioletowe – morw, czerwone – truskawek.

7) Il cantastorie, czyli gawędziarz lub bajarz – jeden z najważniejszych zawodów w tradycji i kulturze sycylijskiej. Bajarze wędrowali od miasteczka do miasteczka, zatrzymując się na placach i opowiadając przeróżne historie, przy akompaniamencie jakiegoś instrumentu. Po każdym z takich przedstawień datki za występ były zbierane do kapelusza. Z czasem, oprócz zwykłej zbiórki pieniędzy bajarz miał w sprzedaży mydełka, drumle (o tym pisałam tutaj) lub kasety ze swoimi opowiadaniami.

8) Il carrettiere, czyli woźnica, zawód bez którego przewóz towarów na Sycylii w czasach antycznych nie byłby możliwy. Pamiętacie jak Wam pisałam o carretto siciliano? To właśnie woźnica „kierował” końmi lub mułami, które zaprzęgnięte do carretto ciągnęły towar. Należy podkreślić, że woźnica wozu sycylijskiego był osobą niecodzienną – przyzwyczajony do znoju i ciężkich podróży, często nocował przy drogach i zawsze był najlepiej poinformowany. Ponadto zdarzało się, że carretto siciliano był używany także do przewozu osób, stąd ważnym były umiejętności woźnicy. Musicie wiedzieć, że zawód ten był bardzo szanowanym wśród Sycylijczyków i powszechnie uznawano, że im ładniej wóz był wymalowany tym wyższy status posiadał jego właściciel.

9) La lavandaia, czyli praczka – ten zawód, jak się łatwo domyślić był wykonywany przez kobietę. Prała ona bieliznę, pościel i ręczniki innych osób. Na Sycylii ten zawód wykonywany był przede wszystkim przez wdowy. Kochani, był to czas kiedy gospodyni nie miała pralki w domu i kiedy np. była chora, aby utrzymać należytą czystość bielizny lub pościeli gospodarz zawsze wzywał praczkę. Praczka także należała często do służby w zamożnych domach, w których gospodarze mogli sobie na nią pozwolić.

Kochani, pozostało w moich notatkach jeszcze kilka niecodziennych zawodów i także takich, które na Sycylii istnieją do tej pory. Jednak o tym napiszę następnym razem!

Do napisania!

 

Iwona Leciak

Udostepnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn
Sycylia

Powiązane posty

LaBellaSicilia w nowej odsłonie

Cześć! W połowie maja pisaliśmy o zmianach, jakie planujemy w najbliższym czasie, w ten sposób: „To, co było fajne w internecie kilka lat temu, niekoniecznie